sobota, 28 stycznia 2012

The right time to step in

Miło wrócić na stare śmieci.

Miałem plan znowu pisać od stycznia, ale zatrzymały mnie niespodziewane trudności techniczne (jakie mam hasło? Admin1...? -.-). Widzę, że wciąż mamy styczeń, więc uznaje, że to postanowienie noworoczne zostało spełnione.

W sumie zrobiło się na tyle ciekawie, że warto się wszystkiemu przyjrzeć i parsknąć radosnym śmiechem. Rząd któremu nie zaszkodziła największa tragedia lotnicza w naszych czasach (tak, ta na S)zaczyna się pocić przy tłumie gimnazjalistów i licealistów, skaczacych z kubkiem Starbucka w garści (copyright by goe). To byłoby nawet bardzo zabawne, gdyby nie towarzyszące temu okoliczności.

Pies z przestrzelona noga nie zainteresowałby się ACTA, gdyby nie atak hakerów. Tydzień temu nikt nie wiedział, że coś takiego jak ACTA w ogóle istnieje. W sieci wisiały apele o wsparcie przeciwko SOPA i PIPA, ale wszyscy traktowali to jako dziwactwo Amerykanów. Nagły zwrot akcji nastąpił gdy strony internetowe rządu zaczęły padać jak nomen omen kaczki. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że Premier ma swój login i hasło dosłownie napisane na laptopie, a jeden z wiceministrów nie popisał się inwencją przy tworzeniu hasła (admin1 to za mało...).

Czy faktycznie czeka nas internetowa zagłada? Sądzę, że wątpię. Nasze uregulowania dot, własności intelektualnej są niekiedy bardziej posunięte niż ACTA (przynajmniej jeśli chodzi o stopień ochrony twórców). Wątpię by nasze sądy zgadzały się na ekstradycję do Mordoru własności intelektualnej jakim są Stany Zjednoczone szareghttp://www.blogger.com/img/blank.gifo użytkownika sieci, który oglądahttp://www.blogger.com/img/blank.gifł Hausa (ale i tak jest złodziejem :)

Niemniej, są pewne wątpliwości i jeśli faktycznie podpisanie ACTA według rządu niczego nie zmienia, to po co to podpisujemy? Żeby być trendi i w awangardzie? Żeby nie przyklejono łatki Polakom złodziei w necie? (tak jakbyśmy nie kradli samochodów za Odrą).

Sam jeszcze nie przebrnąłem przez ACTA (a mam taki zamiar), niemniej widzę, że ludzie, którzy gromadzą się na ulicach chyba nie do końca wiedzą przeciwko czemu protestują. Sam mechanizm protestów jest na tyle ciekawy, że chyba zasługuje na odrębny wpis. Besides, to jest już tak długie, że nikt tego już nie przeczyta.

Czuję, że to będzie ciekawy rok.

1 komentarz:

  1. Zdecydowanie większość ludzi nie wie dokładnie przeciw czemu protestuje. Idą na demonstrację, bo namówili ich koledzy, a zewsząd panuje przekonanie, że ACTA jest zła. Nie bronie ACTA, gdyż sam jeszcze dokładnie tematu nie zgłębiałem - może jak przeczytam to się merytorycznie wypowiem. Prosiło by się jednak o dyskusję opartą na argumentach, a nie polityczno-ideologicznych przesłankach.

    Zaś dlaczego rząd się przestraszył... Sam nie wiem. Problem z ustawą refundacyjną rozwiązał za Tuska Macierewicz, który zorganizował swoją słynną konferencję. Swoją droga bardziej pasowała ona do fantastyki niż polityki. W przypadku ACTA odtąd nie pojawił się temat zastępczy, więc rząd ma problem. Tak duży problem, że premier nie odważył się osobiście otworzyć Stadionu Narodowego tylko wytypował Miss PO Joannę M. do reprezentowania ekipy rządzącej.

    OdpowiedzUsuń