wtorek, 20 marca 2012

smoke grenade

Ostatnio modny jest temat Funduszu Kościelnego, a raczej, temat finansowania Kościoła z pieniędzy wszystkich podatników. Rząd wskazał, iż ze względu na kryzys nic nie może się ostać oszczędnościom, a na pewno już nie księża. Wypadałoby przyklasnąć, gdyby nie parę szczegółów.

W 1950 r. na mocy mocy ustawy PRL zarekwirował dobra kościelne, w zamian gwarantując, że z zabranych nieruchomości będzie płacona "renta" w oparciu o ich realną wartość. Wypłacane środki miały iść przede wszystkim na emerytury dla duchownych i szeroko pojętą działalność Kościoła. Dziwnym nie jest, że Kościół otrzymywał mniej niż zapowiadano, natomiast część środków posłużyła również działalności służb, który miały inwigilować Kościół.

Obok ustawy z 1950 r. dokonano "pozaprawnego" zaboru nieruchomości Kościoła, zagarniając ca. 155 tyś. ha. Po 1989 r. działalność rozpoczęła Komisja Majątkowa, która miała dokonać zwrotu ziemi zabranej poza ustawą z 1950 r. W momencie zakończenia prac Komisji dokonano zwrotu ok. 60 tyś ha (w naturze bądź w pieniądzach- ok. 5 mld zł w ciągu 20 lat).

Jednocześnie wciąż funkcjonujący Fundusz działał dalej, wypłacając kwoty z budżetu państwa, a które miały podchodzić z nieruchomości zabranych ustawą z 1950 r. Wypłacane środki były różne: w 1997 r. wyniosły przykładowo ok. 66 mln zł, w tym roku (2011) wyniosły 85-90 mln zł. Beneficjentem tychże środków był nie tylko KK ale też inne wspólnoty religijne (protestanci, żydzi).

Ostatnia propozycja rządu ("nie do odrzucenia") to 0,3% podatku od osób fizycznych. Szlachetnym założeniem jest to, by wierni sami utrzymywali swój kościół. Wspaniała intencja, niemniej po drodze zapomniano o paru rzeczach.

0,3% podatku PIT zapewni finansowanie na obecnym poziomie w przypadku gdy będzie go wpłacać 100% wiernych w KK, co jest dość wątpliwe. Mówimy w tym momencie o finansowaniu emerytur osób niezatrudnionych na umowę o pracę (zakonnicy, siostry zakonne) bądź księży zarabiających poniżej minimalnej krajowej. Dla porównania w Hiszpanii jest stawka wynosi 0,8% a we Włoszech 0,7%.

Czy powyższe rozwiązanie jest "odpowiednie"? Cóż, zależy jaką definicją "odpowiedniości:" dysponujemy. W Europie nie ma jednego modelu: w UK i w Danii Kościół protestancki/anglikański ma status religii państwowej i księża dostają ekwiwalent pensji od państwa. W Niemczech funkcjonuje zasada przyjaznego podziału państwa od Kościoła z wprowadzonym obowiązkowym podatkiem kościelnym. Jeśli chodzi o całkowitą separację państwa od Kościoła, to funkcjonuje ona najbliżej w Francji oraz w Holandii, co nie oznacza, że państwo w ogóle nie wspomaga finansowo Kościoła np: w kwestii renowacji zabytków.

Nawet jeśli zgodzimy się, że metoda jest dobra, to należy zauważyć, że rząd zajął dość arbitralne stanowisko, chcąc jednostronnie zlikwidować Fundusz Kościelny. Ludzie, którzy nie lubią Kościoła na pewno pokochają PO za ten gest. Problem leży jednak w tym, że rząd rezygnując z pośrednictwa Komisji Konkordatowej (która zajmuje się generalnie relacjami państwo-Kościół) może skutkować później niekonstytucyjnością przepisu.

In polisz: ustawa o likwidacji Funduszu nie będzie obowiązywać.

(swoją drogą z chęcią zobaczę, jak rząd będzie bronił stanowiska np: w przypadku reformy KRUS-u, gdzie sprawa jest znacznie grubsza).

Dlatego też jestem zdania, że powyższe jest raczej działaniem politycznym. Pytanie brzmi: o co tak naprawdę chodzi, zważywszy na to, że PO odrzuciło tfardo wszystko co zaproponował PSL w sprawie przedłożenia wieku emerytalnego. Być może chodzi o zyskanie poparcia Palikota, może o coś więcej.

Poczekam.