Jedyne co kojarzy mi się z październikiem, przykro mi.
Spróbujmy nawiązać do tytułu, skoro sobie już taki wymyśliłem.
Pamiętam, jak onegdaj rok temu nasz rząd dość głośno zapowiedział rewolucję październikowa- pardon- legislacyjną by pokazać niedowiarkom jak bardzo się mylą.
Minął rok, przyszła jesień, spadły liście, a ja znowu mogę usłyszeć, że rząd zapowiada kolejną rewolucję, którą pokaże że ma pomysły na rządzenie Polską.
Czas ucieka. Najlepszym tego przykładem jest licznik długo publicznego, umieszczony w centrum Warszawy, obecnie przyrastający w tempie ok. 225 mln złotych na dobę. Chyba żaden inny zegar by nie pokazał, że czas to pieniądz.
Swoją drogą muszę się wybrać do Warszawy w celach kulturalnych i wejść między ludzi. Czuje, że już dziwaczeje. Odświeżenie kontaktów i być może nawiązanie nowych dobrze by mi zrobiło.
Let the Revolution begin!
piątek, 1 października 2010
Subskrybuj:
Posty (Atom)